"Face my fears, move in the right direction"
"Tydzień temu o tej porze zamarzałyśmy, a za cztery godziny miała nastąpić w naszym życiu największa patologia, jakiej do tej pory nie znałyśmy." - wspomnień nie ma końca, a w głowie ciągle ciągle tli się tekst piosenki "to jest ta noc, nasze miejsce i czas". Pędziłyśmy jak rollercoaster, niewątpliwie. To było pięć dni ciągłej pogoni za marzeniami, którą przeżyło trzydzieści tysięcy ludzi. Każdy z nich, to pojedyncze marzenia i wyobrażenia tego, jak wygląda świat skoków. Niektórzy magii Pucharu Świata doświadczali po raz pierwszy, tak jak Wisła czy ja, inni po raz kolejny.
Środowa wyprawa do Wisły sprawiła, że znów czułam się jak mała dziewczynka, która czekała na cotygodniowe konkursy w telewizji. Z tą różnicą, że na dworcu w Chorzowie Batorym, nie wyglądało to tak uroczo, jak powinno. Coś jest z tym światem nie tak, bo kiedy uśmiechasz się do innych, biorą Cię za wariata. Może i jestem wariatką?
Walt Disney powiedział, że jeżeli potrafisz o czymś marzyć, potrafisz także do tego doprowadzić. Ludzie, którzy doprowadzili do zimowego święta w Wiśle, zasługują na medale. Radość, pasja i duma - to wszystko, co dało odczuć się na skoczni, pomimo niezwykłego ścisku. Chociaż to chyba właśnie zasługa tego ścisku, bo skocznia staje się kameralna, a nieznajomi w okół zostają współtowarzyszami biesiady, jaka trwa przez te kilka godzin.
Wisła jest magiczna, bo tak jest i już! Jednak kilka powodów mogę podać w mgnieniu oka, bo stamtąd jest Małysz, bo skocznia powstała niemal cudem, bo to właśnie tam niejako "zadebiutowałam w roli dziennikarki", bo.. no właśnie, bo z Wisły jest kolejny Mistrz. Mistrz Wywiadów, Prezes. Piotr Żyła to człowiek, który potrafi poprawić humor każdemu. Stał się prawdziwym symbolem skoków dla wszystkich, a ludzie domagają się wręcz wywiadów z nim. Czy można się dziwić? Czasem wydaje mi się, że każdy dziennikarz, zamiast egzaminu na studia, powinien przeprowadzić z nim wywiad, bo to nielada sztuka! Sama się jeszcze na to nie odważyłam, a chyba najwyższa pora!
Walizki, śnieg i jedno pytanie "dokąd tak naprawdę powinnam pójść?" - nie, to nie pierwsza scena ze "Szpilek na Giewoncie", choć niewątpliwie czułam się trochę jak Ewka, która przyjechała do Zakopanego z mętlikiem w głowie. Z jednej strony, z tęsknotą za tym, co zostawiła, z drugiej - otwarta na nowy świat, pomimo wszystko. "Marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los" - To pierwsza piosenka, którą usłyszałam na skoczni, a która uświadomiła mi, po co tam byłam. Spełniało się moje marzenie, choć ciągle nie do końca w to wierzę. Tak, popłynęło kilka łez szczęścia.
Każdy, kto mnie zna wie, że uwielbiam ludzi z pasją. Może właśnie dlatego, kolejny wyjazd przyniósł mi kolejne przyjaźnie? Ktoś mądry, powiedział mi, że przyjaźnie zawarte w świecie skoków narciarskich, są tymi na całe życie. Ma rację, bo wystarczy jedna noc, by poznać ludzi, którzy staną się częścią Twojego życia. Niejednokrotnie mieszkają kilkaset kilometrów od Ciebie, ale wtedy na spotkanie z nimi czekasz jeszcze bardziej.
Kiedy wszystkie wyobrażenia o świecie marzeń z dzieciństwa legają w gruzach, a nagle orientujesz się, że jesteś częścią tego świata, coś po prostu znika i trzeba przekształcić wcześniejsze marzenia. Może dlatego potrzebowałam aż tygodnia, żeby ogarnąć wszystko w swojej głowie? Wiele się zmieniło, nawet bardzo wiele. Jednak jestem pewna, że to był "move in the right direction". Pomimo wielu zawodów, spieprzenia kilku spraw i zupełnie innego patrzenia na wszystko, jestem pewna, że jestem w miejscu, do którego należę i w którym powinnam być.
Wiele razy w Zakopanem można było usłyszeć, że przez te kilka dni problemy nie istnieją. To jest magia, która łączy i zmienia wszystko. Magia, której każdy powinien doświadczyć, znajdując świat, do którego należy.
Środowa wyprawa do Wisły sprawiła, że znów czułam się jak mała dziewczynka, która czekała na cotygodniowe konkursy w telewizji. Z tą różnicą, że na dworcu w Chorzowie Batorym, nie wyglądało to tak uroczo, jak powinno. Coś jest z tym światem nie tak, bo kiedy uśmiechasz się do innych, biorą Cię za wariata. Może i jestem wariatką?
Walt Disney powiedział, że jeżeli potrafisz o czymś marzyć, potrafisz także do tego doprowadzić. Ludzie, którzy doprowadzili do zimowego święta w Wiśle, zasługują na medale. Radość, pasja i duma - to wszystko, co dało odczuć się na skoczni, pomimo niezwykłego ścisku. Chociaż to chyba właśnie zasługa tego ścisku, bo skocznia staje się kameralna, a nieznajomi w okół zostają współtowarzyszami biesiady, jaka trwa przez te kilka godzin.
Wisła jest magiczna, bo tak jest i już! Jednak kilka powodów mogę podać w mgnieniu oka, bo stamtąd jest Małysz, bo skocznia powstała niemal cudem, bo to właśnie tam niejako "zadebiutowałam w roli dziennikarki", bo.. no właśnie, bo z Wisły jest kolejny Mistrz. Mistrz Wywiadów, Prezes. Piotr Żyła to człowiek, który potrafi poprawić humor każdemu. Stał się prawdziwym symbolem skoków dla wszystkich, a ludzie domagają się wręcz wywiadów z nim. Czy można się dziwić? Czasem wydaje mi się, że każdy dziennikarz, zamiast egzaminu na studia, powinien przeprowadzić z nim wywiad, bo to nielada sztuka! Sama się jeszcze na to nie odważyłam, a chyba najwyższa pora!
Walizki, śnieg i jedno pytanie "dokąd tak naprawdę powinnam pójść?" - nie, to nie pierwsza scena ze "Szpilek na Giewoncie", choć niewątpliwie czułam się trochę jak Ewka, która przyjechała do Zakopanego z mętlikiem w głowie. Z jednej strony, z tęsknotą za tym, co zostawiła, z drugiej - otwarta na nowy świat, pomimo wszystko. "Marzeniami zbuduj przyszłość, swój własny los" - To pierwsza piosenka, którą usłyszałam na skoczni, a która uświadomiła mi, po co tam byłam. Spełniało się moje marzenie, choć ciągle nie do końca w to wierzę. Tak, popłynęło kilka łez szczęścia.
Każdy, kto mnie zna wie, że uwielbiam ludzi z pasją. Może właśnie dlatego, kolejny wyjazd przyniósł mi kolejne przyjaźnie? Ktoś mądry, powiedział mi, że przyjaźnie zawarte w świecie skoków narciarskich, są tymi na całe życie. Ma rację, bo wystarczy jedna noc, by poznać ludzi, którzy staną się częścią Twojego życia. Niejednokrotnie mieszkają kilkaset kilometrów od Ciebie, ale wtedy na spotkanie z nimi czekasz jeszcze bardziej.
Kiedy wszystkie wyobrażenia o świecie marzeń z dzieciństwa legają w gruzach, a nagle orientujesz się, że jesteś częścią tego świata, coś po prostu znika i trzeba przekształcić wcześniejsze marzenia. Może dlatego potrzebowałam aż tygodnia, żeby ogarnąć wszystko w swojej głowie? Wiele się zmieniło, nawet bardzo wiele. Jednak jestem pewna, że to był "move in the right direction". Pomimo wielu zawodów, spieprzenia kilku spraw i zupełnie innego patrzenia na wszystko, jestem pewna, że jestem w miejscu, do którego należę i w którym powinnam być.
Wiele razy w Zakopanem można było usłyszeć, że przez te kilka dni problemy nie istnieją. To jest magia, która łączy i zmienia wszystko. Magia, której każdy powinien doświadczyć, znajdując świat, do którego należy.