23.
7 czerwca, ciepły wieczór. Siedząc na schodach, które stały się synonimem przyjaźni, czekałam na moment, kiedy Tata w końcu skończy pisać kolejne pismo. W głowie pojawiały się tysiące pomysłów na kolejne projekty, podczas których miałam się nauczyć tego, co Mama z Tatą opanowali do perfekcji. Opowiedziałam Mu. "Najpierw skończ studia, a potem możesz zostać prezesem! Ja w końcu muszę odpocząć." I tak śmiejąc się, opuściliśmy ostatni raz razem miejsce, które jest naszym drugim domem.
Wszedłem tutaj pierwszy raz, słaby jak kaczątko, mały...
Nie pamiętam pierwszego dnia, który spędziłam na "Wyspie". Choć wszyscy śmieją się, że zaczęli mnie wychowywać jeszcze przed moim narodzeniem, wiem, że mają w tym trochę racji. To właśnie tutaj nauczyłam się, że wiara w ludzi jest podstawą, a miłość i przyjaźń to największe wartości, jakie istnieją w życiu. Banalne, proste i naiwne? Może, ale tylko ludzie, mający odwagę w to wierzyć, choć dostaną kopa od życia więcej, niż tysiąc razy, na końcu i tak zostaną docenieni. Nawet, a może w szczególności, przez swoich wrogów.
...ruszę kiedyś w wielki świat, wracać będę, jak do gniazda ptak
"Wyspa" to miejsce, gdzie każdy może poczuć się jak w domu. W końcu "moja Wyspa, jest jak dom", ale jest i odskocznią. Kiedy w siedzibie na ul. Omańkowskiej 1, siedziałam jako mała, 4-letnia dziewczynka, wśród prawie już dorosłych ludzi, wiedziałam jedno - nieważne, kim będę, to Wyspa zawsze będzie najważniejsza. Każda z osób, która przewinęła się przez Wyspę czegoś mnie nauczyła, coś tutaj zostawiła. Ból przemieniła w radość, łzy w uśmiech, a wielki lęk, niejednokrotnie w miłość. I to taką na całe życie.
Choć w około, deszcz i mgła, choć miast morza, mury rosną...
Kiedy ostatnio przeglądałam dokumenty Taty, trafiłam na list, który trzymał ciągle w szufladzie. Może zastępował mu czekoladki, będąc lepszym lekiem na zwątpienie? Był to list od wolontariuszki, która postanowiła napisać do Taty, gratulując ślubu z Mamą i podziękować, za wszystko. Na koniec dodała - "Wyspie potrzebny jest wiatr, który będzie odganiał chmury z rozpromienionego Słońcem nieba."
...mieszkam na zielonej Wyspie, tutaj zawsze kwitnie wiosna
Wiele piosenek, których nauczyłam się siedząc wieczorami przy ognisku czy w schronisku, definiuje teraz moje życie i powraca, szczególnie w tych najtrudniejszych momentach. Nie wiem, kim byłabym dzisiaj, gdyby nie "Wyspa", gdyby nie "Wyspiarze", którzy pomimo niejednokrotnie trudnego życia, dawali nam wszystkim tyle uśmiechu i energii. Niejednokrotnie bywały chwile załamania, chęć zrezygnowania, bo nie było rodzinnych wakacji, bo nie było na nic czasu. Nie mam pojęcia, ilu ludziom pomogła "Wyspa", pomógł Tata, ale wiem, że dziś to właśnie ich energia, włożona w to miejsce, daje nam siłę, aby dalej działać. Aby tworzyć tą historię dalej.
Nie muszę się już bać, swoją Wyspę, pełną słońca mam...
Czym jest dla mnie "Wyspa"? Wszystkim. Tym, co kocham i nienawidzę w jednym momencie. Miejscem, które sprawia, że płaczę i się śmieję. Ludźmi, dzięki którymi jestem tym, kim jestem. Wyjazdami, które uczyły mnie życia już od 3 miesiąca życia. Górami, które w końcu są początkiem Jej istnienia. Rodziną, na którą zawsze mogę liczyć. Wyspa jest Tatą, który zawsze będzie na niej istniał. "Wyspa Stefa", jak to ktoś powiedział.
...tak, tak, nie muszę się już bać, swoją Wyspę na szczęście mam!
23 - tyle lat mija dziś od momentu, w którym powstało miejsce, mające chronić, mające być ostoją. 23 lata ciężkiej pracy, ...niesienia pomocy dzieciom pokrzywdzonym przez los... 23 lata działania z potrzeby serca, działania z pasją. Kiedy w maju planowaliśmy z Mamą i Tatą moje 18. urodziny, dyskutując nad datą przyjęcia dla rodziny, Tata zadecydował, że musi to być 21. września. Nie miałyśmy z Mamą wyboru. To była data, o której ciągle przypominałam mu w szpitalu, mówiąc, że sam wybrał tą datę, więc musi być specjalna. I jest. 23. urodziny Wyspy to nie tylko święto samej organizacji, to święto wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek przewinęli się przez to magiczne miejsce. "Wyspa" to ludzie. "Wyspa", to miejsce, gdzie nie trzeba się bać, szczególnie teraz. Mamy swojego Anioła Stróża, który, jak sam napisał, "Tam może więcej".
Pośród sztormów, pośród burz, tutaj czuję się bezpiecznie...
Dziękuję. Za wsparcie, za wychowanie, za przyjaźń, miłość, za najcudowniejsze dzieciństwo, za marzenia, za wiarę w dobry świat. Gdyby nie Wy, nie miałabym odwagi spełniać marzeń, ba, marzyć.
Dziękuję, bo gdyby nie Wy, nie potrafiłybyśmy tak aktywnie dalej działać.
Dziękuję, bo jesteście. Pomimo wszystko.
...kiedyś sam, dzisiaj mam wiarę w nowy - LEPSZY ŚWIAT.
Wszedłem tutaj pierwszy raz, słaby jak kaczątko, mały...
Nie pamiętam pierwszego dnia, który spędziłam na "Wyspie". Choć wszyscy śmieją się, że zaczęli mnie wychowywać jeszcze przed moim narodzeniem, wiem, że mają w tym trochę racji. To właśnie tutaj nauczyłam się, że wiara w ludzi jest podstawą, a miłość i przyjaźń to największe wartości, jakie istnieją w życiu. Banalne, proste i naiwne? Może, ale tylko ludzie, mający odwagę w to wierzyć, choć dostaną kopa od życia więcej, niż tysiąc razy, na końcu i tak zostaną docenieni. Nawet, a może w szczególności, przez swoich wrogów.
...ruszę kiedyś w wielki świat, wracać będę, jak do gniazda ptak
"Wyspa" to miejsce, gdzie każdy może poczuć się jak w domu. W końcu "moja Wyspa, jest jak dom", ale jest i odskocznią. Kiedy w siedzibie na ul. Omańkowskiej 1, siedziałam jako mała, 4-letnia dziewczynka, wśród prawie już dorosłych ludzi, wiedziałam jedno - nieważne, kim będę, to Wyspa zawsze będzie najważniejsza. Każda z osób, która przewinęła się przez Wyspę czegoś mnie nauczyła, coś tutaj zostawiła. Ból przemieniła w radość, łzy w uśmiech, a wielki lęk, niejednokrotnie w miłość. I to taką na całe życie.
Choć w około, deszcz i mgła, choć miast morza, mury rosną...
Kiedy ostatnio przeglądałam dokumenty Taty, trafiłam na list, który trzymał ciągle w szufladzie. Może zastępował mu czekoladki, będąc lepszym lekiem na zwątpienie? Był to list od wolontariuszki, która postanowiła napisać do Taty, gratulując ślubu z Mamą i podziękować, za wszystko. Na koniec dodała - "Wyspie potrzebny jest wiatr, który będzie odganiał chmury z rozpromienionego Słońcem nieba."
...mieszkam na zielonej Wyspie, tutaj zawsze kwitnie wiosna
Wiele piosenek, których nauczyłam się siedząc wieczorami przy ognisku czy w schronisku, definiuje teraz moje życie i powraca, szczególnie w tych najtrudniejszych momentach. Nie wiem, kim byłabym dzisiaj, gdyby nie "Wyspa", gdyby nie "Wyspiarze", którzy pomimo niejednokrotnie trudnego życia, dawali nam wszystkim tyle uśmiechu i energii. Niejednokrotnie bywały chwile załamania, chęć zrezygnowania, bo nie było rodzinnych wakacji, bo nie było na nic czasu. Nie mam pojęcia, ilu ludziom pomogła "Wyspa", pomógł Tata, ale wiem, że dziś to właśnie ich energia, włożona w to miejsce, daje nam siłę, aby dalej działać. Aby tworzyć tą historię dalej.
Nie muszę się już bać, swoją Wyspę, pełną słońca mam...
Czym jest dla mnie "Wyspa"? Wszystkim. Tym, co kocham i nienawidzę w jednym momencie. Miejscem, które sprawia, że płaczę i się śmieję. Ludźmi, dzięki którymi jestem tym, kim jestem. Wyjazdami, które uczyły mnie życia już od 3 miesiąca życia. Górami, które w końcu są początkiem Jej istnienia. Rodziną, na którą zawsze mogę liczyć. Wyspa jest Tatą, który zawsze będzie na niej istniał. "Wyspa Stefa", jak to ktoś powiedział.
...tak, tak, nie muszę się już bać, swoją Wyspę na szczęście mam!
23 - tyle lat mija dziś od momentu, w którym powstało miejsce, mające chronić, mające być ostoją. 23 lata ciężkiej pracy, ...niesienia pomocy dzieciom pokrzywdzonym przez los... 23 lata działania z potrzeby serca, działania z pasją. Kiedy w maju planowaliśmy z Mamą i Tatą moje 18. urodziny, dyskutując nad datą przyjęcia dla rodziny, Tata zadecydował, że musi to być 21. września. Nie miałyśmy z Mamą wyboru. To była data, o której ciągle przypominałam mu w szpitalu, mówiąc, że sam wybrał tą datę, więc musi być specjalna. I jest. 23. urodziny Wyspy to nie tylko święto samej organizacji, to święto wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek przewinęli się przez to magiczne miejsce. "Wyspa" to ludzie. "Wyspa", to miejsce, gdzie nie trzeba się bać, szczególnie teraz. Mamy swojego Anioła Stróża, który, jak sam napisał, "Tam może więcej".
Pośród sztormów, pośród burz, tutaj czuję się bezpiecznie...
Dziękuję. Za wsparcie, za wychowanie, za przyjaźń, miłość, za najcudowniejsze dzieciństwo, za marzenia, za wiarę w dobry świat. Gdyby nie Wy, nie miałabym odwagi spełniać marzeń, ba, marzyć.
Dziękuję, bo gdyby nie Wy, nie potrafiłybyśmy tak aktywnie dalej działać.
Dziękuję, bo jesteście. Pomimo wszystko.
...kiedyś sam, dzisiaj mam wiarę w nowy - LEPSZY ŚWIAT.