My, Słowianie (prolog?)
Gdzieś pomiędzy nerwowymi przygotowaniami do matury, rozpaczą nad nieobecnością w Soczi i wielką radością związaną z medalami Stocha zaczęły dziać się rzeczy, które wydawały być się najgorszym scenariuszem. Scenariuszem, który powoduje lęk, łzy i chęć natychmiastowego zbawienia świata, albo raczej Ukrainy.
"O co im teraz tak właściwie chodzi?" - usłyszałam kilka dni temu, kiedy kolejny raz pełniłam rolę 'ambasadorki Ukrainy', jak określił to mój tarnopolski znajomy. Chodzi ciągle o to samo - o wolną, suwerenną Ukrainę, która będzie mogła sama podejmować decyzję. Oczywiście, Unia Europejska to jeden z powodów, dla których Euro Majdan trwa, ale jest jeszcze coś - ci młodzi ludzie, którzy oddaliby życie za Ukrainę, są Europejczykami, o czym wielu z nas zapomniało.
Nigdy nie zapomnę swojej pierwszej wizyty na Ukrainie. Było lato, Święto Tarnopola. Łatwo było rozpoznać, kto jest Ukraińcem - ubrani w swoje piękne, ludowe koszule, dziewczyny z tradycyjnych bluzkach, szortach i szpilkach, wszędzie radość i pozytywna energia. Zazdrościłam im. Może nie tych dziurawych dróg, bo właśnie wtedy doceniłam te nasze, polskie, ale właśnie świadomości narodowej i umiłowania dla tradycji.
Dla większości ludzi Ukraina teraz to protesty, mordowani ludzie i wielka niewiadoma. Dla mnie to jednak ciągle kraj, w którym chciałabym spędzić jakiś okres swojego życia. To cudowni ludzie, przyjaciele, bez których nie przetrwałabym wielu ciężkich chwil, moja "ukraińska rodzina", tony krówek w czekoladzie, hektolitry łez wylanych na balkonie z widokiem na najpiękniejsze jezioro świata i wiele, wiele momentów, które zostaną w mojej pamięci do końca życia.
Możecie wierzyć lub nie, ale pomimo tego, że od 18 lat moje ukraińskie słownictwo jest bardzo ograniczone, wychowując się z najbardziej romantycznym facetem, jakiego znam, nauczyłam się jednego - My, Słowianie, musimy trzymać się razem. Nie ma się co oszukiwać, różnic między Polakami a Ukraińcami jest wiele, ale łączy nas wiara w to, że nasze narody są w stanie walczyć i wywalczyć niepodległość, stać się punktem na mapie, który będzie miał jakieś większe znaczenie, niż tylko kilka kolejnych liter alfabetu, skleconych w jeden wyraz.
Łzy same płyną do oczu, gdy czytam kolejne informacje z Majdanu. Godzinę temu, gdy przeczytałam "21:30 Siedziba władz w Tarnopolu stanęła w ogniu", przerażona pobiegłam do mamy. Kiedy budząc Irę dowiedziałyśmy, że to budynek policji, dziękowałam Bogu, że to tylko (choć ciągle AŻ) tyle...
"O co im teraz tak właściwie chodzi?" - usłyszałam kilka dni temu, kiedy kolejny raz pełniłam rolę 'ambasadorki Ukrainy', jak określił to mój tarnopolski znajomy. Chodzi ciągle o to samo - o wolną, suwerenną Ukrainę, która będzie mogła sama podejmować decyzję. Oczywiście, Unia Europejska to jeden z powodów, dla których Euro Majdan trwa, ale jest jeszcze coś - ci młodzi ludzie, którzy oddaliby życie za Ukrainę, są Europejczykami, o czym wielu z nas zapomniało.
Nigdy nie zapomnę swojej pierwszej wizyty na Ukrainie. Było lato, Święto Tarnopola. Łatwo było rozpoznać, kto jest Ukraińcem - ubrani w swoje piękne, ludowe koszule, dziewczyny z tradycyjnych bluzkach, szortach i szpilkach, wszędzie radość i pozytywna energia. Zazdrościłam im. Może nie tych dziurawych dróg, bo właśnie wtedy doceniłam te nasze, polskie, ale właśnie świadomości narodowej i umiłowania dla tradycji.
Dla większości ludzi Ukraina teraz to protesty, mordowani ludzie i wielka niewiadoma. Dla mnie to jednak ciągle kraj, w którym chciałabym spędzić jakiś okres swojego życia. To cudowni ludzie, przyjaciele, bez których nie przetrwałabym wielu ciężkich chwil, moja "ukraińska rodzina", tony krówek w czekoladzie, hektolitry łez wylanych na balkonie z widokiem na najpiękniejsze jezioro świata i wiele, wiele momentów, które zostaną w mojej pamięci do końca życia.
Możecie wierzyć lub nie, ale pomimo tego, że od 18 lat moje ukraińskie słownictwo jest bardzo ograniczone, wychowując się z najbardziej romantycznym facetem, jakiego znam, nauczyłam się jednego - My, Słowianie, musimy trzymać się razem. Nie ma się co oszukiwać, różnic między Polakami a Ukraińcami jest wiele, ale łączy nas wiara w to, że nasze narody są w stanie walczyć i wywalczyć niepodległość, stać się punktem na mapie, który będzie miał jakieś większe znaczenie, niż tylko kilka kolejnych liter alfabetu, skleconych w jeden wyraz.
Łzy same płyną do oczu, gdy czytam kolejne informacje z Majdanu. Godzinę temu, gdy przeczytałam "21:30 Siedziba władz w Tarnopolu stanęła w ogniu", przerażona pobiegłam do mamy. Kiedy budząc Irę dowiedziałyśmy, że to budynek policji, dziękowałam Bogu, że to tylko (choć ciągle AŻ) tyle...