#2013Memories Podróże przez burze
"Wiecie co jest najlepsze w tym roku? To, że właśnie się kończy." I może w większości to się zgadza, ale czy cokolwiek dzieje się bez przyczyny?
Było lepiej i bardzo źle. Były łzy szczęścia, ale i wielkiej rozpaczy. Na Ukrainie rozpoczęła się rewolucja, na którą tak bardzo wszyscy czekaliśmy. W moim życiu nastąpiła tak samo wielka, a może tak samo spektakularna, rewolucja. Jednak nie czekałam na te zmiany, a raczej na większość z nich.
Poznałam wspaniałych ludzi, spełniłam marzenia i dowiedziałam się, co chcę robić w życiu. W jakimś stopniu spełniło się to, o czym zawsze mówił Dziadek - "wszystko co dobre, spotka Cię w górach". Ale jest też to 'miejskie życie', które nie zawsze wyglądało tak kolorowo. Każdy wyjazd, a trochę ich w tym roku było, był totalnym oderwaniem, ładowaniem się na kolejne starcia z dorosłością. Planica, Bieszczady, Wisła, Warszawa, Zakopane... Właśnie, Zakopane! Pomimo tego, że nie jestem wielką fanką tego miejsca, odwiedziłam je przez rok więcej razy, niż w ciągu 17 lat. Jednak czego nie robi się dla przyjaciół, którzy pomogli mi przetrwać.
"Ciekawe, kogo jeszcze zabierze nam ten rok..." - rzucił smutny Tata, siedząc przy noworocznym stole. Właśnie dowiedział się, że odszedł Jego przyjaciel. Ciekawe, czy pomyślał, że 2013 rok zabierze nam i Jego. Jego śmierć, odejście do "tego lepszego świata" czy jakkolwiek to nazwać, było wydarzeniem, które zdominowało ten rok. Ból, łzy, przeświadczenie o tym, że już nigdy nie będzie dobrze. Nie będzie źle, dobrze, będzie po prostu inaczej. Kiedy myślę o tym wszystkim, do dziś nie mam pojęcia, skąd wzięłam tą siłę, żeby wszystko zorganizować, żeby zaśpiewać na pogrzebie... Może faktycznie, mój Bieszczadzki Anioł nade mną czuwał?
Miliony liter, które tworzyły ważne i mniej ważne zdania, artykuły.
Tysiące zdjęć, uchwyconych chwil.
Kilkanaście spełnionych marzeń.
Kilkoro nowych przyjaciół.
Jedno wydarzenie, które zdominowało cały rok.
Taki był 2013 rok.
Jeszcze raz, dziękuję wszystkim, dzięki którym przetrwałam ten rok. Gdyby nie Wy, pewnie dzisiaj siedziałabym płacząc i będąc przekonaną, że nie dam sobie z tym wszystkim rady. Jest wiele rzeczy, z których mogę się cieszyć. Jednak ludzie, którzy stali się częścią wielkiej, Sierotnikowej rodziny są powodem nie tylko do szczęścia, ale i do dumy.
Jaki będzie kolejny rok? Nie mam pojęcia. Nie chcę zakładać z góry, że będzie lepszy czy gorszy. Nie będę się martwić, bo wiem, że Niebo ma dla mnie plan. Nie tworzę żadnych postanowień, których i tak nie spełnię. Chcę być po prostu szczęśliwa.