A jak dorosnę....
Pilotem, lekarką, prawnikiem, nauczycielem, pielęgniarką, kucharką, piosenkarką, tancerką, aktorką, no i obowiązkowo księżniczką. Nieważne, kim chciałeś zostać w swoim dorosłym życiu; ważne, czy zostało w Tobie dziecko, które wierzy w marzenia i po prostu chce.
Nie byłam dzieckiem, które wieczorem czekało na Dobranockę, żeby zaraz potem grzecznie umyć ząbki, zmówić paciorek i iść spać. Nie wierzyłam w bajki, a już na pewno nie w to, że kiedyś zostanę księżniczką. Wolałam poczekać na wieczorne Wiadomości, marzyć o zostaniu Pierwszą Damą i od małego mieć swoje własne zdanie w dyskusjach ze starszymi. Może łatwiej zostać księżniczką niż Pierwszą Damą?
Wierzyłam w marzenia. W pewien sposób to one kształtowały moją drogę do miejsca, w którym jestem dzisiaj. Możecie mówić, że każde dziecko wierzy w swoje wielkie, wybujałe marzenia. Gwarantuję, że tak nie jest. Czasem rozmawiając z 'moimi dzieciakami', zastanawiam się, gdzie podziewa się to beztroskie dzieciństwo? Dzieci są szczere i bezinteresowne, ale jednocześnie kruche i bezbronne. Nieważne, czy chodzi o złą ocenę w szkole, zepsutą przez brata lalkę czy o kłótnie rodziców, którzy uważają, że ich pociecha nic nie zauważy. Dzieci czują bardziej niż dorośli.
Dwa razy w tygodniu patrzę na świat oczami dzieciaków. Czasem zaskakują mnie bardziej, czasem mniej. Do niektórych zachowań przywykłam, ale kiedy na kolejne trzy godziny przywiera do mnie bezbronna pięciolatka, która za nic w świecie nie chce wracać do domu - mam ochotę krzyczeć. Skoro dzieci są naszą przyszłością, dlaczego o nie nie dbamy? Dlaczego czasem zostawiamy je same ze swoimi problemami, mniejszymi czy większymi, ale przytłaczającymi? Dlaczego nauczycielami często zostają ludzie, którym w życiu coś nie wyszło, co odbija się na uczniach?
Kiedyś zapytałam dzieciaków, czego im brakuje. Ani razu nie usłyszałam o zapotrzebowaniu na nowego iPhone'a, tableta czy inne technologiczne cuda. Może to wyspowa atmosfera tak na nie działa, ale po usłyszeniu, że brak im szczerości i wyrozumiałości, utwierdziłam się w przekonaniu, że mam do czynienia z mądrymi bestiami. A już na pewno zaczęłam bardziej doceniać każdy komplement, który od nich dostaję - to najlepszy prezent i motywator.
Nie wiem, czy kiedykolwiek będę miała swoje dzieci. Nie wiem, czy byłabym dobrą matką. Gdyby jednak tak się kiedyś stało, mam nadzieję, że będą beztroskimi, szczęśliwymi dzieciakami, które wierzą w marzenia i mogą je spełniać.
Bo jak dorosnę, chcę być sobą.
Dwa razy w tygodniu patrzę na świat oczami dzieciaków. Czasem zaskakują mnie bardziej, czasem mniej. Do niektórych zachowań przywykłam, ale kiedy na kolejne trzy godziny przywiera do mnie bezbronna pięciolatka, która za nic w świecie nie chce wracać do domu - mam ochotę krzyczeć. Skoro dzieci są naszą przyszłością, dlaczego o nie nie dbamy? Dlaczego czasem zostawiamy je same ze swoimi problemami, mniejszymi czy większymi, ale przytłaczającymi? Dlaczego nauczycielami często zostają ludzie, którym w życiu coś nie wyszło, co odbija się na uczniach?
Kiedyś zapytałam dzieciaków, czego im brakuje. Ani razu nie usłyszałam o zapotrzebowaniu na nowego iPhone'a, tableta czy inne technologiczne cuda. Może to wyspowa atmosfera tak na nie działa, ale po usłyszeniu, że brak im szczerości i wyrozumiałości, utwierdziłam się w przekonaniu, że mam do czynienia z mądrymi bestiami. A już na pewno zaczęłam bardziej doceniać każdy komplement, który od nich dostaję - to najlepszy prezent i motywator.
Nie wiem, czy kiedykolwiek będę miała swoje dzieci. Nie wiem, czy byłabym dobrą matką. Gdyby jednak tak się kiedyś stało, mam nadzieję, że będą beztroskimi, szczęśliwymi dzieciakami, które wierzą w marzenia i mogą je spełniać.
Bo jak dorosnę, chcę być sobą.