Dziękuję, grzeszę

Nie siatkówka, skoki narciarskie, żużel, ani nawet piłka nożna; sportem narodowym Synów Polskiej Ziemi jest narzekanie. Moglibyśmy wygrywać igrzyska, mistrzostwa i wszelkie konkursy, gdzie najważniejszy byłby pesymizm. W Polsce bycie uśmiechniętym
i  szczęśliwym wydaje się grzechem śmiertelnym.



Komputer padł; wszystkie zdjęcia i dane z ostatnich dwóch lat zaginęły w czasoprzestrzeni. Plany zostały zmienione przez kilkanaście milimetrów nadmiaru mózgu, 99% konkursów w tym sezonie obejrzę siedząc na kanapie, no i jeszcze kolejne propozycje, które muszę odrzucać.
Gdy już wydawało mi się, że nawet wskazówki zegara poruszają się wbrew zasadom i moim oczekiwaniom, a w szpitalu popadnę w totalną depresję, poznałam  Pozytywnego Polaka.

Ola ma 20 lat. Od szóstego roku życia przeszła trzy operacje mózgu, przez cztery miesiące była w śpiączce, kilka tygodni temu pojawiła się kolejna przeszkoda - guzy tarczycy.
Szpitale to jej drugi dom, lekarze z daleka uśmiechają się na jej widok. Oli trudno nie polubić. Jest uśmiechnięta, pełna pozytywnej energii i nadziei na lepsze jutro.
Zawsze przy jej boku jest Mama, pomagająca jej w codziennych czynnościach, z którymi czasami pojawiają się problemy. Obie nie mają pretensji do losu, który nie jest dla nich zbyt łaskawy. Najważniejsze, że Olka może kończyć szkołę i po prostu się uśmiecha.
Kiedy obie wychodziły ze szpitalnej sali, Starsza Pani, której też życie nie rozpieszczało, zapytała jakim cudem ciągle potrafią myśleć pozytywnie. "Widocznie tak miało być. Trzeba dziękować za to, co się ma." Chyba przez chwilę nie wierzyłam w potencjał filmowy tej sceny. Koniec ujęcia!

Wdzięczność to pojęcie, które większości nam jest obce. Nawet w Kościele, gdzie przecież wdzięcznym trzeba być za wszystko, co daje Bóg. Ale nawet jako przykładny, katolicki naród najczęściej od Boga chcemy, ale nie dziękujemy, 'bo się nam należy'. Historia pokazuje, że o wszystko Chrystus Narodów musiał walczyć sam.

Siedziałam znudzona na niewygodnym szpitalnym łóżku myśląc, za co ja mogłabym być wdzięczna. Cholera, przecież tyle mnie omija, tyle tracę, już straciłam... I nagle biała kartka notatnika, który leżał przede mną, zaczęła zapełniać się sama. Bo zawsze jest coś, za co można podziękować, co sprawia radość. Podróże, idealna bielizna kupiona na wyprzedaży, przyjaciółka wyrażająca swoją miłość hejtem, chwila spędzona w biegu z ukochanym, uśmiechnięta mama czy idealny sernik.
Może raz w roku warto się zatrzymać i podziękować za dobro, ale i zło, które nas spotyka; to właśnie ono sprawia, że stajemy się silniejsi.

Dziękuję. 



 


Popularne posty