Odkopane



Znaleźć się w odpowiednim miejscu, o odpowiedniej porze, najlepiej z odpowiednimi ludźmi; najlepiej już, teraz, od razu. Jeżeli Ktoś zapisał w wielkiej księdze naszą ścieżkę, nie mamy się przecież czego bać. W końcu trafimy do miejsca, w którym możemy błyszczeć i czuć się sobą w stu procentach.









Ostatnie trzy lata były czystym szaleństwem, które uzależniło mnie do granic możliwości nie tylko od skoków, ale i od świata sportu. Nawet kierunek studiów wybrałam nie licząc się z tym, że pewnego dnia moja przygoda ze sportem "od kulis" może się skończyć; ze zmęczenia, znudzenia, może chęci stabilizacji. Postawiłam wszystko na jedną kartę.

Rok przerwy – dla zdrowia, oddechu, spojrzenia na wszystko ze zdrowego dystansu. Taki był plan, nawet nieźle szło mi wykonywanie go. Przyzwyczaiłam się do weekendów z dala od sportowego zgiełku. Weekendy nie były naznaczone standardowym tekstem 'sorry, są skoki, nie mogę się dzisiaj spotkać', a moja różowa walizka nie walała się po pokoju czekając na kolejny wyjazd. Zamiast kolejnych skoczni zwiedzałam kolejne gabinety lekarskie i szpitale. Z czasem stracone w poczekalniach godziny przestałam przeliczać na to, gdzie mogłabym w takim czasie dojechać. (Raz u neurochirurga spędziłam 8 godzin, w tym czasie dotarłabym z Katowic do Falun.) Ciśnienie opadło, chęć powrotu również.

Tydzień przed Pucharem Świata w Zakopanem nic nie wskazywało na to, że pojawię się pod skocznią. I pewnie tak by zostało, gdyby nie dwie Góralki. Nie wiem, czy ktokolwiek inny miałby taką siłę sprawczą. Wystarczyły dwie rozmowy i kilka godzin płaczu, żeby kolejnego dnia być w Zakopanem. Przyjaciół się nie zostawia, a przed skokami i tak nie uciekniesz. - Miały rację, jedna bardziej od drugiej.
Jadąc do Stolicy Tatr wracałam do domu, wracałam do siebie samej i swojego świata. Nagle okazało się, że nic nie zastąpi zamarzania pod skocznią z ludźmi, których kochasz pomimo wszystko, którzy są rodziną. Może czasem potrzeba przerwy, spojrzenia na wszystko z dystansem, znalezienia brakującego fragmentu całej układanki. Dla mnie było nim poczucie, że ktoś na mnie czeka poza tym całym zgiełkiem, że jeżeli nie wyjdzie – mogę się podnieść i spróbować jeszcze raz.


Kiedy wychodziłam ze skoczni w głośnikach zabrzmiał głos Edyty Geppert.
Uparcie i skrycie, och Życie kocham Cię nad życie! Rok temu śpiewaliśmy tą piosenkę na zmianę z tą o nieznanej miłości, którą wszyscy chcieliśmy wtedy odkryć, w stanie lekkiego upojenia alkoholowego. W tamtą sobotę, pijana szczęściem, stanęłam jak wryta, a łzy same leciały po moich zamarzniętych policzkach. Do Krakowa wróciłam uśmiechnięta, szczęśliwa, wykończona, ale jednak byłam bardziej sobą niż przez kilka ostatnich miesięcy.

Życie ponoć składa się z ciągłych wyzwań,czasem tym wyzwaniem jest danie drugiej szansy samemu sobie. Ta druga szansa może być szansą na przyszłość, o jakiej marzyłeś, szczęście, ale i zdrowie, bo mając cel i wsparcie, łatwiej pokonać każdą przeszkodę.


Popularne posty