Melancholia XXI wieku. Żółte sukienki, stare samochody i spełnione marzenia
Miłość,
marzenia, sztuka i wiara w to, że więcej nas może łączyć niż
dzielić. Bo wspólna pasja
może połączyć na zawsze, nawet gdy rozstanie odbędzie się
w pokojowych warunkach, a na ustach zostanie: „i zobaczymy, jak
wszystko się potoczy”. Czternaście nominacji do Oscara nie może
kłamać. Ludzie pragną się uwolnić. Nawet jeżeli oznacza to
ciężką pracę i ryzyko. Tylko gdzie w tym wszystkim nasza odwaga?
fot. materiały prasowe |
Kiedy
pierwszy raz zobaczyłam zwiastun La La Land, podskoczyłam na
kinowym fotelu. Oczy zaświeciły się jak dziewczynce na wieści o koncercie Ariany Grande albo chłopcu,
który właście dostał odznakę superbohatera. Może to brak
wyżycia scenicznego, a może właśnie tęsknota do muzyki. Musicale
to jednak moja wielka miłość, którą powszechnie zalicza się do
'qulity pleasure'. Ale czy grzechem można nazwać niesamowitą
Barbarą Streisand w „Funny girl” lub ultra seksowne Renee
Zellweger i Catherine Zeta-Jones w „Chicago”? O „Mamma mia” i
zalewie pozytywnej energii nie wspominając! Musicale to źródło
tego, czego brakuje nam w życiu – radości, odwagi i
spontaniczności. Może właśnie dlatego, tak często je ignorujemy.
fot. materiały prasowe |
Nie
mam zamiaru pisać kolejnej oschłej recenzji, decydującej czy La La
Land jest dobry czy zły. Nie będę się też rozpisywać
o przeprzystojnym Goslingu czy uroczej Stone. Choć coś czuję, że za
sprawą jej kostiumów wiosną hitem będą żółte
sukienki, czy te na wzór Marylin Monroe. I ten kobalt! Na butach,
ubraniach, dodatkach... Wiosno, czy możesz już przybyć?!
fot. materiały prasowe |
Niedawno
odbyłam krótką, acz treściową dyskusję na temat
melancholijnego hitu wielkich ekranów. I choć piszę ten tekst
chwilę po wyjściu z kina, wiem, że miałam rację. Bo La La Land
to film, który może nudzić. Zwłaszcza tych, którzy wolą smutek,
pesymizm i tragedię. Może też przytłaczać nadmiarem sekwencji
muzycznych, choć umówmy się – takie prawo musicali! A może
to właśnie swoją wiarą w lepsze jutro przytłacza? W to, że
pomimo rozstania będzie się kogoś kochać zawsze. W to, że
marzenia z dzieciństwa się spełniają, jeśli tylko nie
poddamy się po porażce. I w końcu jasną informacją, że o
miłość trzeba walczyć tak samo jak o marzenia. Bo jedno słowo i
zbyt pochopne rozstanie, może i zaprowadzi nas do ogromnego sukcesu
i innych związków. Jednak nigdy nie będzie to już to samo.
fot. materiały prasowe |
Uroniłam
kilka łez, choć oczy zaszklone miałam prawie cały seans. Siedziałam wryta w fotel, zupełnie tak samo, jak za pierwszym razem gdy rodzice zabrali mnie na musical do Teatru Rozrywki. Musicale to
magia, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Trzeba tylko
'otworzyć umysł' i dać się porwać do spontanicznego tańca.
Na przykład takiego na wzgórzu, z 'kiepskim' widokiem na miasto.