#HighFive: Tipy na tanie tripy
Mamy coś takiego w genach, że uwielbiamy podróżować. Rodzinnie, całkiem samotnie, z przyjaciółmi i nieznajomymi. Za przygodami, nauką, by pomagać innym, a czasem sobie samemu. To u nas po prostu rodzinne i nic na to nie poradzimy! Czasem nawet pieniądze nie są aż tak ważne, jak samo postanowienie: jadę i nie ma odwrotu. Tylko jak to zrobić? Poza odrobiną szaleństwa, mamy na to kilka sposobów!
1. Szukajcie, a znajdziecie!
Kiedy już stwierdzimy, że jesteśmy gotowi do drogi, niekoniecznie tej dobrze znanej, rozpoczyna się przygoda! Niektórzy uważają, że to ta najbardziej drażniąca część podróży, ale szukanie biletów czy połączeń zawsze wiążę się z ogromną adrenaliną, która kończy się satysfakcją. Jak znaleźć te najtańsze połączenia? Złota zasada brzmi: włącz tryb incognito w przeglądarce. Wtedy nie zostaniemy zasypani najdroższymi propozycjami, jeśli ostatnio przeglądaliśmy suknie ślubne za kilka tysięcy dolców czy wymarzone samochody. Warto też używać stron takich jak SkyScanner.com czy Rome2Rio.com. Zazwyczaj najtańsze połączenia to te nocne lub w środku tygodnia.
2. Nocleg? Żaden problem!
Wiecie jak Marcin, mój szalony kuzyn, znalazł nocleg w Australii? Znajdując tam swoją znajomą ze studiów! Na Islandii spał w samochodzie, chociaż temperatura spadała do -15 stopni. No i Couchsurfing. Na Litwie razem z kolegą spali w maleńkim mieszkaniu nauczycielki, która studiowała w Polsce. W Rydze po godzinnej znajomości, kobieta zostawiła im pod opieką mieszkanie i... dwójkę małych dzieci! Spanie na kanapie czasem jest naprawdę warte o wiele więcej niż hotelowe luksusy. Jasne, po pierwsze to oszczędność. Jednak po drugie to darmowa lekcja kultury, historii i stosunków międzynarodowych. Jak inaczej spróbowalibyście domowego kotleta z renifera?!
I nie zapominajcie - noc na dworcu/lotnisku to nic złego! Czasem naprawdę może uratować życie.
3. Bądź jak lokals
Skoro już jedziemy na pierwszy albo drugi koniec świata, szkoda tracić pieniądze na kolejny posiłek w McDonald's albo innym Burger Kingu. Do torby zabierz paczkę wafli ryżowych, ale w codziennym żywieniu zdaj się na lokalsów. Sprawdzaj fora, Facebook'a, Foursquare czy Tripadvisor. Zawsze wybieraj miejsca z dala od głównej ulicy, bez szyldów w dwóch językach. W przerażająco drogiej Skandynawii można znaleźć naprawdę świetne okazje śniadaniowe czy lunchowe, a w samej Szwecji te z okazji fiki. W Polsce czy na Ukrainie wiecznie żywe będą bary mleczne i chwała im za to! Kuchnia to także kawałek kultury, którą przecież chcemy poznawać podróżując.
4. Za darmo i pół darmo
Muzea można lubić albo i nie, ale niektóre po prostu trzeba odwiedzić. Zamiast zostawiać kupno biletów na ostatnią chwilę, lepiej kupić je przez Internet. W przypadku Muzeum ABBY w Sztokholmie można zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt złotych! Z pomocą jak zawsze przyjdą fora podróżnicze. Marcina uratowały przy okazji pierwszego wyjazdu do Stanów. To właśnie z nich dowiedział się, że najlepiej kupić voucher z wejściówkami na kilka atrakcji turystycznych. Jego oszczędności były jeszcze większe niż moje w przypadku ABBY, a przy okazji zaoszczędził o wiele więcej. I jeszcze coś - nigdy nie przechodźcie obojętnie obok darmowych atrakcji! Czasem są one o wiele lepsze niż te, za które musimy zapłacić kilka stów. Mogą wymagać przejścia kilku dodatkowych kilometrów, jak w przypadku wzgórza Vitkov w Pradze, ale są tego naprawdę warte!
5. Wolontariat - klucz do wielu drzwi
Moja Starsza Siostra przez wolontariat zaczęła swoją przygodę z Irlandią; ja dzięki trzem tygodniom spania na podłodze w Szwecji znalazłam swój azyl; Marcin za to spełnia swój cel, jakim jest odwiedzenie pięciu kontynentów. Dlaczego wolontariat jest taki fajny? Bo daje możliwość spełnienia marzeń i pasji, a dodatkowo sprawia, że możemy komuś pomóc. Ah, no i jeszcze jedno! Zawsze coś gwarantują organizatorzy. W przypadku wolontariatu w Falun było to wyżywienie, ubrania i częściowo nocleg.
Marcin rusza do Ugandy, gdzie będzie pracował z dzieciakami. To właśnie tam będzie dzielił się swoją pasją do piłki nożnej. I wiecie co? Cholernie mu zazdroszczę! Choć z drugiej strony to punkt numer 6. tipów na tanie tripy - zawsze trzeba szukać inspiracji do podróży. Dla jednych będzie to pasja, dla drugich ludzie, a dla innych chęć lansu na fejsie czy insta. Niezależnie od motywacji, zawsze warto ruszyć w podróż za jeden uśmiech.
Kiedy już stwierdzimy, że jesteśmy gotowi do drogi, niekoniecznie tej dobrze znanej, rozpoczyna się przygoda! Niektórzy uważają, że to ta najbardziej drażniąca część podróży, ale szukanie biletów czy połączeń zawsze wiążę się z ogromną adrenaliną, która kończy się satysfakcją. Jak znaleźć te najtańsze połączenia? Złota zasada brzmi: włącz tryb incognito w przeglądarce. Wtedy nie zostaniemy zasypani najdroższymi propozycjami, jeśli ostatnio przeglądaliśmy suknie ślubne za kilka tysięcy dolców czy wymarzone samochody. Warto też używać stron takich jak SkyScanner.com czy Rome2Rio.com. Zazwyczaj najtańsze połączenia to te nocne lub w środku tygodnia.
2. Nocleg? Żaden problem!
Wiecie jak Marcin, mój szalony kuzyn, znalazł nocleg w Australii? Znajdując tam swoją znajomą ze studiów! Na Islandii spał w samochodzie, chociaż temperatura spadała do -15 stopni. No i Couchsurfing. Na Litwie razem z kolegą spali w maleńkim mieszkaniu nauczycielki, która studiowała w Polsce. W Rydze po godzinnej znajomości, kobieta zostawiła im pod opieką mieszkanie i... dwójkę małych dzieci! Spanie na kanapie czasem jest naprawdę warte o wiele więcej niż hotelowe luksusy. Jasne, po pierwsze to oszczędność. Jednak po drugie to darmowa lekcja kultury, historii i stosunków międzynarodowych. Jak inaczej spróbowalibyście domowego kotleta z renifera?!
I nie zapominajcie - noc na dworcu/lotnisku to nic złego! Czasem naprawdę może uratować życie.
3. Bądź jak lokals
Skoro już jedziemy na pierwszy albo drugi koniec świata, szkoda tracić pieniądze na kolejny posiłek w McDonald's albo innym Burger Kingu. Do torby zabierz paczkę wafli ryżowych, ale w codziennym żywieniu zdaj się na lokalsów. Sprawdzaj fora, Facebook'a, Foursquare czy Tripadvisor. Zawsze wybieraj miejsca z dala od głównej ulicy, bez szyldów w dwóch językach. W przerażająco drogiej Skandynawii można znaleźć naprawdę świetne okazje śniadaniowe czy lunchowe, a w samej Szwecji te z okazji fiki. W Polsce czy na Ukrainie wiecznie żywe będą bary mleczne i chwała im za to! Kuchnia to także kawałek kultury, którą przecież chcemy poznawać podróżując.
4. Za darmo i pół darmo
Muzea można lubić albo i nie, ale niektóre po prostu trzeba odwiedzić. Zamiast zostawiać kupno biletów na ostatnią chwilę, lepiej kupić je przez Internet. W przypadku Muzeum ABBY w Sztokholmie można zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt złotych! Z pomocą jak zawsze przyjdą fora podróżnicze. Marcina uratowały przy okazji pierwszego wyjazdu do Stanów. To właśnie z nich dowiedział się, że najlepiej kupić voucher z wejściówkami na kilka atrakcji turystycznych. Jego oszczędności były jeszcze większe niż moje w przypadku ABBY, a przy okazji zaoszczędził o wiele więcej. I jeszcze coś - nigdy nie przechodźcie obojętnie obok darmowych atrakcji! Czasem są one o wiele lepsze niż te, za które musimy zapłacić kilka stów. Mogą wymagać przejścia kilku dodatkowych kilometrów, jak w przypadku wzgórza Vitkov w Pradze, ale są tego naprawdę warte!
5. Wolontariat - klucz do wielu drzwi
Moja Starsza Siostra przez wolontariat zaczęła swoją przygodę z Irlandią; ja dzięki trzem tygodniom spania na podłodze w Szwecji znalazłam swój azyl; Marcin za to spełnia swój cel, jakim jest odwiedzenie pięciu kontynentów. Dlaczego wolontariat jest taki fajny? Bo daje możliwość spełnienia marzeń i pasji, a dodatkowo sprawia, że możemy komuś pomóc. Ah, no i jeszcze jedno! Zawsze coś gwarantują organizatorzy. W przypadku wolontariatu w Falun było to wyżywienie, ubrania i częściowo nocleg.
Marcin rusza do Ugandy, gdzie będzie pracował z dzieciakami. To właśnie tam będzie dzielił się swoją pasją do piłki nożnej. I wiecie co? Cholernie mu zazdroszczę! Choć z drugiej strony to punkt numer 6. tipów na tanie tripy - zawsze trzeba szukać inspiracji do podróży. Dla jednych będzie to pasja, dla drugich ludzie, a dla innych chęć lansu na fejsie czy insta. Niezależnie od motywacji, zawsze warto ruszyć w podróż za jeden uśmiech.
Obserwujcie wyprawę Marcina na Hanys On Tour!