Czego nie mówić lasce plus size?

„W Polsce gorzej niż być gejem jest tylko być pewną siebie laską plus size.” - rzucił mój cudowny kolega, gdy rozpoczęła się dyskusja na temat nowego programu Polsatu. I choć na początku próbowałam się z tym niezgadzać, po chwili odpuściłam. Przypomniałam sobie wszystkie szalone teksty, które usłyszałam tylko i wyłącznie w przeciągu ostatniego miesiąca. Są rzeczy, których po prostu nam – krąglejszym, grubszym, puszystym, plus size, zwał jak zwał, po prostu lepiej nie mówić.


shineonoat



  1. Nigdy nie znajdziesz sobie faceta

Kilka tygodni temu z okazji mojej wizyty w Chorzowie Babcia zrobiła pomidorową. (Wcale nie była z rosołu z wczoraj!) Jak to w zwyczaju ma Teresa, postanowiła podzielić się garem czerwonej zupy z sąsiadką. Pech chciał, że przechodziłam obok, gdy sąsiadka stała w drzwiach. Starsza Pani, zgarbiona, ciągle paląca papierosy. Nagle usłyszałam najbardziej motywującą gadkę świata. „To ta Pani starsza wnuczka? Boże, jak ona wygląda! Współczuję Pani... Przecież ona nikogo sobie nie znajdzie, zawsze będzie sama...” I choć na początku zabolało, bo samotność to chyba pierwszy lęk każdego, moja odpowiedź jest jedna: watch me.

  1. Jesteś gruba

No nie mów! Faktycznie patrząc codziennie w lustro nie zauważam, że nie ważę 60 kg i nie noszę rozmiaru 36. Otyłość to coś, z czego naprawdę każdy z nas zdaje sobie sprawę. Jedni zamykają się w mieszkaniu, pożerają kolejny kubełek lodów z popcornem, a drudzy próbują znaleźć rozwiązanie. Czasem tym rozwiązaniem jest po prostu pogodzenie się ze stanem rzeczy, szczególnie w przypadku gdy aktualny stan rzeczy jest wynikiem chorób. Czasem historia otyłości jest historią ludzkiej tragedii, dlatego zanim coś powiecie – poznajcie osobę, której macie zamiar wbić szpilę.

  1. Grubasy nie znają się na modzie

To mój ulubieniec. Gdy usłyszysz takie słowa od kogoś, kto uważa się za kreatora mody masz dwie opcje: poddać się lub udowodnić, jak bardzo się myli. Uwielbiam ubierać moją Mamę, rozmiar 36/38. W każdej sukience wygląda idealnie. Ba, można by założyć na nią worek na ziemniaki, dodać pasek w talii, założyć szpilki i wyglądałaby jak milion dolarów. Spróbujcie zrobić to samo ze mną. Zakup sukienki, która podkreślałaby moją figurę, w zwykłej sieciówce graniczy z cudem. Ostatnio kupiłam sukienkę w piękny wzór w H&M. Gdybym nie dodała do niej paska, moje cycki i biodra tej samej wielkości tworzyłyby workowatą całość. A przecież talia jest najważniejsza!
Drodzy Kreatorzy Mody! My, dziewczyny plus size chcemy wyglądać pięknie! I pracujemy na to dziesięć razy ciężej, niż modelki w rozmiarze 36.

  1. Kup mniejsze spodnie, zmotywują cię do diety

Prawie rok temu robiłam wywiad z Ulą z By Lola. Najbardziej uderzyło mnie to, co powiedziała o odkładaniu wszystkiego na później. Po diecie, po tym jak schudnę, po tym jak w końcu znajdę motywację. A żyć trzeba teraz. Niezależnie od tego, w jakim rozmiarze aktualnie kupujesz ubrania.
Jestem bardzo przekorna. I gdy ktoś mówi mi, żebym schudła może być pewien, że tego nie zrobię. Zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo denerwuje ludzi byciem pewną siebie dziewczyną w rozmiarze 46. Nie jest mi z tego powodu przykro, ba! Mam nadzieję, że ktoś z nich w końcu zrozumie, jak wielką szkodę robi i tak zakompleksionym już dziewczynom mówiąc im, jak mają wyglądać. A karma wraca.

  1. Zrobisz ogromną karierę pod jednym warunkiem: musisz schudnąć

Pamiętacie Karolinę Szostak? Aktualnie celebrytka od odchudzania, a jeszcze niedawno ulubienica wszystkich znanych mi facetów. Zrobiła zawrotną karierę jako dziennikarka telewizyjna, mając krągłości i wyglądając przy tym mega sexy! Przyznam się bez bicia: chciałabym powtórzyć jej sukces. Jeśli Karolina to zbyt mainstreamowy przykład, podam Wam inny. A właściwie Inną Ty i Asię vel Wróżkę Chrzestną. Asia prowadzi niesamowitą firmę modową dla dziewczyn w większych rozmiarach. Kreuje kolorowy, radosny wizerunek dziewczyn, które jeszcze jakiś czas temu były poubierane w czarne szaty pokutne. Życie jest za krótkie, żeby pozwalać się wciskać do szuflad. Plus size nie oznacza smutny. Plus size to świadomość swojego ciała i swoich możliwości, nie zważając na „plus”.

  1. Promujesz otyłość

Promuję uśmiech na twarzy i wiarę w siebie! Ja też długo nie wierzyłam w to, że mogę wyglądać sexy. I pewnie nie wierzyłabym dalej, gdyby nie Cudowny Facet, który powtarzał mi to do znudzenia. Bo może i zawsze byłam kokietką, ale zawsze też był w tym pierwiastek niepewności. Dawno temu napisałam tekst PS: Pokochaj Siebie. Myślę sobie, że nie stracił na ważności. Póki nie pokochamy siebie, nie będziemy w stanie naprawdę pokochać drugiego człowieka. Dlatego zamiast promowania otyłości, promuję miłość do samego siebie. Spróbujcie, to naprawdę się opłaca!



Popularne posty