PS Pokochaj Siebie
Miałam
dwanaście miesięcy na przeobrażenie się w szczupłą blondynkę,
wyrobienie kondycji idealnej i zostanie wzorową studentką z wymarzoną
karierą zawodową. 363 dni później straciłam
nawet kondycję alkoholową, a drogę do wymarzonej kariery zawodowej
zaczynam od początku. Zmieniać może się klimat i narzeczeni Dody,
dlatego znalazłam cel, którego realizacja jest przydatna bardziej niż
bycie blondynką; pokochać siebie.
No tak, ciężko jest lekko żyć. - rzucił
Pan Doktor, nierozumiejącej zupełnie nic z medycznego bełkotu,
Pacjentce, która wcześniej opowiadała, że kilkadziesiąt lat zajęło jej
zaakceptowanie (jak sama mówi) swoich za dużych pośladów. Gdyby urodziła się
jakieś czterdzieści lat później, pewnie jej kompleks wyleczyłaby Kim
Kardashian. Kto wie, może nawet zostałaby kolejną internetową
celebrytką?
Bycie beczką wśród tyczek jest trudne. Wchodząc do sieciówek z pięknymi ubraniami nie możesz być pewna, że znajdziesz coś dobrze leżącego, o bieliźnie możesz zapomnieć. Idąc latem przez miasto, masz dwie opcje: trafiasz na facetów, którzy nie oderwą wzroku od (bardziej niż zwykle) odsłoniętego biustu albo na kobiety, które będą głośno krytykować Twoją bezwstydność, bo z taką figurą nie powinnaś chodzić w bluzkach bez rękawków! Szorty?! Przecież to obleśne! A to i tak wersja optymistyczna, choć i tak kierująca na ulicę Kompleksów.
Bardzo kocham swoją Babcię; robi najlepszą pomidorową (wcale nie na rosole z wczoraj!), a popołudnia pachnące grysikiem z sosem malinowym zawsze będą moim najcieplejszym wspomnieniem. Wystarczy jednak, że założę krótszą sukienkę (przed kolano) albo odrobinę większy dekolt (nie golf), a katastrofa gotowa. Słuchając cierpliwie każdego komentarza Babci mam ochotę się rozpłakać, a potem patrząc w lustro nienawidzę siebie coraz bardziej i bardziej. Bo może ma rację? Ale czy w takim razie, powinnam chodzić w habicie, a czucie się dobrze w swoim ciele uznać za grzech śmiertelny?
Młodość jest potwornie ciężkim przypadkiem i chyba nie ma nikogo, kto by z tego wyszedł bez powikłań. Nie wiem, o jakich powikłaniach myślała Osiecka; może nieszczęśliwe miłostki, połamane kości, które dadzą o sobie znać dopiero za dziesiąt lat, o ile w ogóle osobnik dożyje pogodnej starości, a może kompleksy, które rozłożą się dopiero razem z ciałem. Tylko po co one?
Drzemie we mnie jakaś żyłka masochistki. Zamiast patrzeć na siebie w lustrze i mówić Agnieszko, jesteś jeszcze bardziej beznadziejna niż ostatnio, wolę patrząc w oczy samej sobie poszukać odrobiny ładności w tej całej beznadziejności. Raz boli bardziej, raz mniej, z czasem jednak mniej niż bardziej.
Przez ostatnie dziesięć miesięcy odwiedziłam kilkanaście gabinetów lekarskich, czekając w kolejkach napatrzałam się na kilkadziesiąt przypadków medycznych, a leżąc w szpitalach poznałam historię trzech zupełnie różnych rodzin. Potencjalna Kim Kardashian lat 60. uwielbiała opowiadać o swojej wnuczce, z którą przeszły piekło. Chojnie obdarzone przez natury nie raz są wyśmiewane ze swojego wyglądu, szczególnie przez rodzinę.
A
teraz uwaga, informacja ważna, ważniejsza niż kolejna
polityczna kłótnia, której nie powstydziliby się scenarzyści House of Cards!
polityczna kłótnia, której nie powstydziliby się scenarzyści House of Cards!
Od trzech lat moim postanowieniem na nowe 365 dni jest być silną i nie przestawać wierzyć. Dzisiaj dodaję kolejne, które będzie równie trudne do realizacji - POKOCHAĆ SIEBIE.