#Tatojestsuper

Paczka Oreo, kupiony z samego rana słonecznik i tradycyjna wycieczka, żeby złożyć Mu życzenia. Jak co roku nie wiem, czego Mu życzyć, w końcu jest moim Bohaterem i niedoścignionym wzorem. Po raz pierwszy jednak Oreo zjem sama, słonecznik postawię na Jego grobie, a życzenia...






Zawsze chciałam być samodzielna, niezależna i kroczyć swoimi ścieżkami. Wszyscy moi rówieśnicy zazdrościli mi tej pozornej dorosłości. Dopiero teraz wiem, że to była lekcja, bez której dzisiaj nie przetrwałabym żadnego z miliona momentów, kiedy znów chciałam być maleńką córeczką tatusia. To nie była jedyna lekcja, jakiej udzielił mi najlepszy nauczyciel wiedzy o społeczeństwie i historii; były ich tysiące, a ja, całkiem nieświadomie, brałam w nich udział,  nieraz będąc niezbyt pilną uczennicą. Może dzisiaj byłabym silniejsza i wiedziałabym, co robić? 

Był chłodny, jesienny wieczór. Razem z Tatą wybraliśmy się na wieczorny spacer, żeby porobić kilka zdjęć na konkurs "Chorzów - Moje miasto". Zawsze chciał, żebym zajęła się fotografią, chociaż chyba za każdym razem, kiedy stawałam na scenie wsłuchiwał się w każdą nutę, jaką śpiewałam. Tamtego wieczora, kiedy wspólnie szukaliśmy dobrych kadrów i marudziliśmy, że przydałby się nam nowy aparat, powiedział "w fotografii chodzi o to, żeby szukać szczegółów, detali, których ludzie nie zauważają, bo zawsze musisz opowiadać swoją historię, nawet, jeżeli robisz zdjęcia drugiej osobie." Jakim cudem zapamiętałam to zdanie tak dokładnie, skoro cierpię na niezaprzeczalną sklerozę? 

Jesienią 2012 roku pojawił się pomysł przeprowadzki w góry, Beskidy, Tatry, nie było różnicy. Ważne, żebyśmy mogli w końcu być razem, całą rodziną. Plan był taki - Tata przechodzi operację, bierze roczny urlop i przeprowadzamy się gdzieś, gdzie w końcu będzie mógł odpocząć. Plany są chyba po to, żeby je zmieniać. Albo raczej po to, żeby Ktoś nam je zmieniał. Po raz pierwszy najważniejsza miała być nasza rodzina. Widocznie Panu Bogu to się nie spodobało. 

Czy wierzę w cuda? Nie wiem. Czekałam na ten cud dokładnie rok temu, a kiedy wydawał się być tak blisko, nagle zniknął jak mydlana bańka. Dzisiaj z wielką zazdrością patrzę na rodzinę Schumachera, bo oni doświadczyli cudu, o którym my ciągle marzyliśmy. Chociaż pewnie Tata kazałby mi się cieszyć cudzym szczęściem, chyba jeszcze nie do końca potrafię tego dokonać. Z drugiej strony cudem było to, że miałam tak wspaniałego Ojca przez 17 lat 10 miesięcy i 30 dni. Od pierwszego zawału Taty towarzyszył mi lęk o niego. Bałam się, kiedy nie wracał długo do domu, nie odbierał telefonów. Mając 7 lat byłam bardziej świadoma tego, co się dzieje, niż komukolwiek mogłoby się wydawać. Dziś się nie boję, bo wiem, że Tata zawsze jest przy mnie. 

Mama bardzo często śmieje się, że jestem zupełną kopią Taty. Ta sama karnacja, te same ciemne oczy, prawie identyczny charakter. Ponoć dziewczyny szukając mężczyzny swojego życia szukają takich, którzy są podobni do ich ojca. Chyba powinnam zacząć życzyć sobie powodzenia. 

Czego życzę Tacie? On chyba jest już szczęśliwy, bo ponoć w Niebie wszyscy są szczęśliwi, chociaż mam nadzieję, że za nami tęskni. Jednak... Tato! Bądź z nas dumny, chociaż troszeczkę. Pilnuj nas i Wyspy, bo ciągle staramy się dorównać Twojej działalności. No i wędruj po tych swoich Bieszczadach, Fiordach, spędzaj każdą wolną chwilę siedząc na swoim Chomie. Bądź z nami, bo ciągle Cię kochamy i potrzebujemy. 










Popularne posty