Podróże małe i duże: Warszawa
Nigdy nie mów nigdy, bo to 'nigdy' w końcu nadejdzie. Często powtarzam, że 'nigdy'. Nigdy nie polubię szpinaku, nigdy nie będę chciała pracować w telewizji, nigdy nie będę jeździła do Warszawy. Szpinak uwielbiam, praca w telewizji stała się moim największym marzeniem, a w Warszawie mogłabym zamieszkać. Chociaż moją największą miłością, zaraz po Bieszczadach, i tak jest Śląsk.
Jako mała dziewczynka bardzo zazdrościłam rodzicom ciągłych podróży służbowych. Z biegiem lat, i ciągłego marudzenia, zabierali mnie w coraz więcej z nich. Nigdy nie zapomnę weekendu, kiedy miałam może 8 lat. W piątek byliśmy w Łodzi, a w sobotę rano musieliśmy być w Kałkowie-Godowie (woj. świętokrzyskie). Kochałam to!
Dzisiaj mam 19 lat i sama wybywam w krótkie, ale bardzo ważne i poważne wycieczki! Na przykład do Warszawy, której kiedyś bardzo nie lubiłam. Może to kwestia uprzedzeń, a może po prostu uświadomienia sobie, że zawsze kochałam wielkie miasta, a Warszawa właśnie takim miastem jest. No i nie oszukujmy się, posiadanie przyjaciół w tym wielkim mieście też przemawia na jego korzyść!
Stefan zafundował mi piękną wycieczkę wszystkimi najmniejszymi uliczkami Warszawy, włączając w to historyczne opowieści i wszelkie ciekawostki. Polecam go na przewodnika! Chyba nikt by się nie nudził. Były przyjemności, ale była też praca. Robienie magazynu okazało się o wiele większym wyzwaniem, niż wszyscy myśleliśmy. Nawet mój zeszyt, w którym były wszelkie plany od samego początku, zakończył swój żywot i musiał zostać zastąpiony nowym. Za dużo kreatywności? Do rzeczy! Magazyn się robi i stał się najważniejszą rzeczą, która pochłania o wiele więcej czasu, niż miał. Praca pełnowymiarowa! Nawet wyczekiwany staż, musiał zostać przełożony na później.
Polsko-ukraińskie plotki i ploteczki z Iloną musiały się odbyć, oczywiście w Sbuxie, choć i tutaj nie obyło się bez pracy. Projekty międzynarodowe i Wyspa, to przecież coś, co zawsze pozostanie najważniejsze!
Warszawa wcale nie jest taka zła! Trzeba po prostu znaleźć na nią sposób :)
Jako mała dziewczynka bardzo zazdrościłam rodzicom ciągłych podróży służbowych. Z biegiem lat, i ciągłego marudzenia, zabierali mnie w coraz więcej z nich. Nigdy nie zapomnę weekendu, kiedy miałam może 8 lat. W piątek byliśmy w Łodzi, a w sobotę rano musieliśmy być w Kałkowie-Godowie (woj. świętokrzyskie). Kochałam to!
Dzisiaj mam 19 lat i sama wybywam w krótkie, ale bardzo ważne i poważne wycieczki! Na przykład do Warszawy, której kiedyś bardzo nie lubiłam. Może to kwestia uprzedzeń, a może po prostu uświadomienia sobie, że zawsze kochałam wielkie miasta, a Warszawa właśnie takim miastem jest. No i nie oszukujmy się, posiadanie przyjaciół w tym wielkim mieście też przemawia na jego korzyść!
Stefan zafundował mi piękną wycieczkę wszystkimi najmniejszymi uliczkami Warszawy, włączając w to historyczne opowieści i wszelkie ciekawostki. Polecam go na przewodnika! Chyba nikt by się nie nudził. Były przyjemności, ale była też praca. Robienie magazynu okazało się o wiele większym wyzwaniem, niż wszyscy myśleliśmy. Nawet mój zeszyt, w którym były wszelkie plany od samego początku, zakończył swój żywot i musiał zostać zastąpiony nowym. Za dużo kreatywności? Do rzeczy! Magazyn się robi i stał się najważniejszą rzeczą, która pochłania o wiele więcej czasu, niż miał. Praca pełnowymiarowa! Nawet wyczekiwany staż, musiał zostać przełożony na później.
Polsko-ukraińskie plotki i ploteczki z Iloną musiały się odbyć, oczywiście w Sbuxie, choć i tutaj nie obyło się bez pracy. Projekty międzynarodowe i Wyspa, to przecież coś, co zawsze pozostanie najważniejsze!
Warszawa wcale nie jest taka zła! Trzeba po prostu znaleźć na nią sposób :)