Can't complain about much these days

Minęło 140 dni. Premierem została kobieta, każdy Polak nucił francuską piosenkę o 'słodkiej udręce', na Ukrainie na dobre rozpoczęła się wojna, Thomas Morgenstern zakończył karierę, a Polska została Mistrzem Świata. Niestety, jeszcze nie w piłce nożnej. Zestarzałam się, a na pewno zostałam studentką. Oto skończyły się najdłuższe wakacje w moim życiu.







Kiedy w czerwcu tworzyłam listę 23 rzeczy, które zrobię latem, naprawdę wierzyłam, że uda mi się ją wykonać w pełni. Na 23, wypełniłam 18 postanowień. To chyba nie taki zły wynik? 

Po maturze miałam mieć czas na wszystko, a już na pewno na to, żeby wypocząć. Teraz wydaje mi się, że po tych pięciu miesiącach jestem bardziej zmęczona niż po samej maturze. Dużo się działo, dzięki Bogu! 


Miałam miliony pomysłów, aby napisać tego posta. Chciałam pisać o hejcie, który przerodził się w siłę i w coś naprawdę świetnego; o przyjaźni, która po raz kolejny pozwoliła mi przetrwać; o tym, że trzeba walczyć, jeżeli na kimś Ci zależy, a przede wszystkim, że nigdy nie wolno się poddawać. 

Pokochałam życie w ciągłym biegu, natłok obowiązków i fakt, że mogę udowadniać dzieciakom, że wszystko jest możliwe, trzeba po prostu chcieć. Przecież marzenia są po to, żeby je spełniać, czyż nie? A może przede wszystkim po to, żeby po wielu latach do nas powracały. Wraz w możliwością ich spełniania. 

Mogłabym pisać i pisać, ale po co? Wiele się nauczyłam, wylałam wiele łez, ale z uśmiechem na twarzy idę dalej. Wakacje się skończyły, choć tak naprawdę, nie miałam ani chwili wolnego. Teraz pora rozpocząć kolejny rozdział, żeby potem spełniać dalsze marzenia. 

Do boju!





Całe wakacje miały być udokumentowane filmami, oto telegraficzny skrót, w rytm mojej ukochanej, letniej piosenki. Po co pisać, skoro można oglądać? Enjoy! 

































Popularne posty